Dziś będzie nietypowo. Chociażby z racji tego, że to nie ja jestem autorem opisu książki. Jest nim ks. Marek Łabuzek - wikariusz parafii św. Wawrzyńca w Radziszowie. Opowiedział mi o niej. Poprosiłam Go o napisanie recenzji. Dziękuję, Marku, za zgodę i za odrobienie zadania domowego.
Autorka jest osobą cudownie ocaloną, aby mówić z ludobójstwa podczas wojny domowej w Ruandzie w 1994 r. Jako dziecko była żywo zainteresowana, aby poznać trzy nastolatki w Kibeko, którym objawiła się Matka Boża. Nade wszystko chciała poznać chłopca, któremu przez rok objawiał się sam Jezus. Jej marzenie spełniło się po wielu latach - spotkała go osobiście - zanim zginął.
Wraz z autorką, bardzo przejętą swoim marzeniem - a potem misją udokumentowania jego życiorysu oraz widzeń, znajdujemy się w środku tych wydarzeń, nieraz dramatycznych, nieraz cudownych.
Nie opowiem Wam więcej, bo po cóż czytać? Sam fakt, że Jezus wybrał sobie poczciwego, pracowitego, nieochrzczonego analfabetę i rozmawiał z nim mimo jego niewiedzy, jak z małym przyjacielem, tłumaczył mu prawdy wiary i dał tak trudne zadanie przekazania Jego woli całym narodom - jest dla mnie niesamowite. Nikt po przeczytaniu tej książki nie powie: Ja nie potrafię mówić o Bogu; ja się nie nadaję na apostoła. A treść objawień jest ponadnarodowa i dotyczy wszystkich, Polaków też.
Piękna i ujmująca historia.Chwała Panu.
OdpowiedzUsuń