niedziela, 10 listopada 2013

Siostrzany dzień...

Dzień pełen wrażeń. Dzień podróży… 
Przed Mszą jeszcze udało się podzielić zeszyty dla najlepszych uczniów, a także przygotować materiały biurowe dla przyszłej biblioteki.
Potem Msza św. w wiosce leżącej 6 km od Kiabakari. Msza pod drzewem mango. Fundamenty na kaplice są, ale niestety brak funduszy na realizację kolejnej fazy budowy… Ilość osób powiedzmy dająca możliwość na skupienie się. Ksiądz, czterech ministrantów, ok. 15 osób i my dwie… Po zakończeniu dostałyśmy po owocu mango – musi jednak jeszcze jakiś czas poleżeć, żeby dojrzeć. 
Beata, ks. Wojciech i ja
Beata, Aurelia i ja

Ekipa z Kiabakari: s. Jenipher,
Aurelia, s. Mary, ja i s. Angela
Welcome - u sióstr
w konwencie
Powrót do Kiabakari i krótki odpoczynek przed obiadem i sesja zdjęciowa z obecnymi mieszkańcami w, a dziś obiad proszony u sióstr. Ilość przerosła nasze oczekiwania… A i powitanie iście polskie (ze Sto lat). Siostry przygotowały również niespodziankę – krojenie ciasta przez nas opadającym nożem przy przekazywaniu go… A ciasto to wniosły ze śpiewem, przy refrenie dołączyłam do nich, ponieważ okazało się, że znam tak jak i One po łacinie…
Kolejne nasze plany to Butiama i Buturu. W Butiamie mieliśmy iść na grób  pierwszego prezydenta Tanzanii, ale deszcz pokrzyżował je. Została więc wizyta u sióstr w Buturu. Siostry te są Polkami… I tam również miłe przyjęcie i rozmowa przy kawie i pysznym cieście z serem (ale nie sernikiem). 
Deszcze nad Butiamą
W Buturu: s. Renata, s. Beata,
s. Jadwiga, Beata i ja
I tak jak deszcz nie pozwolił nam na Butiamę tak i przez niego nie pojechaliśmy nad Jezioro Wiktorii. Odwieźliśmy Beatę do szkoły w Musomie Makoko. I po zwiedzeniu jej przeze mnie wróciliśmy do domu podziwiając piękny zachód słońca. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będziemy wdzięczni za Twój komentarz. Pamiętaj, że każdą myśl możesz wyrazić w sposób kulturalny, jeśli tylko tego zechcesz.